Ewolucja książki: audiobooki z wibracjami, orkiestrami i znanymi aktorami
NIESKOŃCZONA OPOWIEŚĆ • dawno temuCzym jest książka? Przez setki lat odpowiedź na to pytanie wydawała się oczywista, jednak za sprawą technologii książki przeszły w ostatnich latach niezwykłą przemianę.
Od zwoju do kodeksu
Tysiące lat, jakie upłynęły od wynalezienia pisma do upowszechnienia druku były czasem powolnej ewolucji. Gliniane tabliczki, deseczkii pokryte woskiem, papirus, pergamin, zwoje zapisywane we wszystkich możliwych kierunkach… Wszystko to doprowadziło z czasem do powstania w czasach Cesarstwa Rzymskiego ksiąg w znanej nam współcześnie formie, nazywanej kodeksem.
Początkowo był to stos drewnianych tabliczek, które łączono, aby się nie rozsypywały. Z czasem drewno zastąpiono papirusem i najlepiej nadającym się do tego celu pergaminem. Warto zauważyć, że kodeksy były początkowo uważane za mniej prestiżową formę książki. Ponieważ karty kodeksu można było zapisywać z obu stron, był tańszy od tradycyjnego zwoju, a jednocześnie bardziej podatny na uszkodzenia.
Na kolejną rewolucję trzeba było czekać niemal półtora tysiąca lat. Ruchome czcionki drukarskie, wynalezione najpierw w Chinach, a później w Europie sprawiły, że książki przestały kosztować fortunę, a wiedza, dostępna dotychczas dla nielicznych posiadaczy rękopisów stała się w końcu dostępniejsza.
Od tamtej epoki minęło pół tysiąca lat. Udoskonalono technikę druku, biały papier przestał być dobrem luksusowym, a książki stały się dostępne dla każdego. Trudno jednak mówić o jakimś technologicznym przełomie – zarówno forma XX-wiecznej książki, jak i sposób jej powstawania nie odbiegały zanadto od tego, co wychodziło spod prasy drukarskiej Jana Gutenberga.
Winylowe audiobooki
Zwiastunem zmian stała się coraz doskonalsza technologia utrwalania dźwięku. Niedługo po pierwszych fonografach Edisona, pod koniec XIX wieku pojawiła się płyta gramofonowa, wynaleziona w przez Emila Berlinera, a wraz z nią możliwość utrwalania i powielania nagrań.
Dość szybko zaczęto tłoczyć płyty zawierające nie tylko muzykę, ale również czytane książki – praprzodków współczesnych audiobooków. Polskie książki, utrwalone w takiej formie, pojawiły się już w latach 30. Były to nagrania twórczości Adama Mickiewicza, czytane przez Mariusza Maszyńskiego, który był nie tylko aktorem i malarzem, ale w Polskim Radiu czytał również bajki dla dzieci.
Popularność audiobooków wzrosła wraz z pojawieniem się kaset magnetofonowych, ale przez dziesięciolecia książki w takiej formie były kierowane przede wszystkim do osób niewidomych, jako alternatywa dla literatury zapisanej językiem Braille’a.
Epoka hybryd
Przełom nastąpił dopiero za sprawą upowszechnienia się tanich, poręcznych odtwarzaczy MP3. Niezależnie, czy będzie to oddzielne urządzenie, czy jedna z funkcji smartfona, nie musimy rozstawać się ani na chwilę z ulubioną muzyką czy audiobookiem.
Same audiobooki również uległy ewolucji. Poza typowymi nagraniami, w których lektor po prostu czyta jakąś książkę, istnieją audiobooki przygotowane w formie słuchowiska, z licznymi aktorami, odtwarzającymi poszczególne role i budującymi klimat efektami dźwiękowymi. Świetnym przykładem takiego rozwiązania może być polska superprodukcja „Narrenturm”.
O tym, jak wielkie możliwości daje połączenie literatury i technologii możemy przekonać się również za sprawą wyjątkowej na skalę świata produkcji „1812: Serce Zimy”. Jest to unikatowa hybryda – audiobook z bogatą oprawą, wybitnymi aktorami (m.in. z Piotrem Fronczewskim) i dedykowaną ścieżką dźwiękową, połączony z grą paragrafową, gdzie decyzje słuchacza wpływają na dalszy rozwój wydarzeń.
Renesans gier paragrafowych
Technologia nie pozostała bez wpływu na e-booki. Cyfrowe książki, dostępne początkowo w postaci zwykłych plików tekstowych, doczekały się z czasem własnych standardów, jak MOBI czy EPUB, a spadające ceny czytników z ekranami e-ink sprawiły, że księgozbiór liczący tysiące tomów możemy mieć zawsze przy sobie.
Popularyzacja e-booków wpłynęła również na niszę gier paragrafowych. Przez lata gra polegała na czytaniu opisów i dokonywaniu wyborów, które odsyłały gracza do odpowiedniego fragmentu książki. Ta dość żmudna czynność stała się znacznie prostsza dzięki e-bookom, obsługującym hipertekstowe linki.
Zabawnym przykładem gry paragrafowej jest książka, z którą można zagrać w kółko i krzyżyk. Liczący 1400 stron opasły tom zawiera wszystkie możliwe kombinacje ruchów i w miarę postępów w grze odsyła gracza do kolejnych stron, symulując w ten sposób decyzje książkowego przeciwnika.
Książka przyszłości
Nowe formy książki to jednak nie tylko coraz bardziej dopracowane e-booki i audiobooki. Pojawiają się również inne pomysły, łączące technologię z tradycyjną formą papierowej książki. Jednym z nich jest elektrobiblioteka. Z pozoru jest to zwykła, drukowana książka, której kartki możemy przewracać, czytając wydrukowany na nich tekst.
Gdy jednak podłączymy ją do komputera i uruchomimy odpowiednią aplikację, to przewracając kartki książki zaczniemy przewijać widoczny na ekranie dokument. Co więcej, dotykając książkowych ilustracji zobaczymy na ekranie uruchamiane w ten sposób animacje.
Jeszcze większe wrażenie robi książka przyszłości o nazwie Wonderbook, łącząca tradycyjną księgę z rzeczywistością rozszerzoną. Kamera, współpracująca z konsolą gier wideo skanuje symbole, umieszczone na kartkach książki, dzięki czemu użytkownik zobaczy na ekranie siebie w otoczeniu różnych wirtualnych przedmiotów. Można to wykorzystać na wiele sposobów – od niewielkiego uatrakcyjnienia zwykłej książki po wykreowanie wirtualnego, otaczającego użytkownika świata.
Literatura i technologia
Patrząc na sposób, w jaki literatura przenika się z technologią nie sposób uniknąć pytania, co to oznacza dla tradycyjnych książek? Czy są skazane na marginalizację, a w końcu znikną? Te kasandryczne wizje wydają się mocno przesadzone – zapewne tak samo marudzili przed wiekami wielbiciele rękopisów, patrząc na wydruki Gutenberga.
Forma zmienia się i ewoluuje, jednak sednem ciągle pozostaje treść. Nie ma znaczenia, czy znajdziemy ją w przykurzonym tomie ściągniętym z półki, czytniku e-booków czy na ekranie laptopa albo tabletu – słowo pisane wciąż ma się nieźle, a na coraz ściślejszym połączeniu z nowymi technologiami może tylko zyskać.
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze